wtorek, 29 kwietnia 2014

'Orły' grafiki, czyli jak zniszczyć potencjał reklamy.

 Żeby stworzyć dobrą reklamę, przede wszystkim liczy się pomysł. Innowacyjny, często humorystyczny i przerysowany. Jest to bardzo ważny element każdej dobrej autopromocji. Niektórzy jednak zapominają, że nie jest to jedyny wyznacznik poziomu danego przekazu. Nie od dzisiaj wiadomo, że najlepiej sprzedają się krew, sex i ludzkie łzy. Oczywiście – potrzeba dobrego smaku, aby w odpowiedni sposób wkomponować powyższe treści w taką reklamę i to staje się właśnie istotą mojego dzisiejszego wpisu.
Oczywistym jest, że nie zawsze pomysł na reklamę jest tym, co zaważy o jej powodzeniu lub totalnej porażce. Często błędy popełniane są w dalszym stadium 'produkcji' reklamy – są za to odpowiedzialni graficy. Ostatnimi czasy na portalu społecznościowym facebook(www.facebook.pl), furorę robi fanpage Grafik płakał jak projektował(https://www.facebook.com/grafikplakal). Jak się okazuje, nie bez przyczyny. 'Orły' photoshopa najczęściej niszczą genialny pomysł, poprzez brak profesjonalizmu i wyczucia dobrego smaku.
Zacznijmy od smaczków, które najczęściej nieświadomie psują zamierzony efekt. Czasami wystarczy dobranie nieodpowiedniej czcionki, aby reklamowany produkt/marka stał się obiektem drwin. Dokładnie w taki sposób każdorazowo odbierana jest czcionka Comic Sans.

Spotkałem się nawet ze sformułowaniem, iż Jarosław Gowin powinien zamienić logo z jabłkiem na cebulę.
Sprawy mają się inaczej, kiedy ewidentnym błędem jest już sama grafika. Chcąc zareklamować babkę(mowa o cieście), staramy się zareklamować nasz produkt jak najlepiej potrafimy – wykorzystujemy do tego inną 'babkę'. Najlepiej skąpo ubraną i na plaży, bo to przecież się dobrze sprzedaje.

Często graficy zapominają o tym, że reklama powinna przyciągać, a nie odpychać. I zamiast złocistej babki wychodzi zakalec. Podobną kreatywności wykazał się grafik projektujący reklamę dla sklepu z rowerami.

Powyższe reklamy najczęściej traktujemy z przymrużeniem oka. Dlaczego? Zazwyczaj tworzą je lokalne firmy, które pragną zminimalizować środki przeznaczane na reklamę. Co jednak w przypadku, kiedy to wielomilionowy, ogólnokrajowy koncern wypuszcza niemalże tandetną reklamę? Taką gafę strzelili ostatnio marketingowcy wafelka Princessa.

Współczesna księżniczka nie boi się smoka – pozostawię to bez zbędnego komentarza.
Ostatni błąd, którzy graficy nagminnie popełniają, to częściowy plagiat. Częściowy, bo nie kopiują całej reklamy – najczęściej zmieniają 'aż' cały tekst na niej umieszczony. Oto jeden z przykładów bardzo popularnego modela:


Na pierwszy rzut oka wygląda jak reklama wakacji na Krecie. Nic bardziej mylnego. Pierwsza orbituje wokół polityki(NSZZ Solidarność), druga wokół edukacji(Inspiracje Psychologiczne). Aby nie krytykować bez końca, wyrażę się najprościej jak potrafię – Polsko, Quo Vadis?

Brak komentarzy: