Żeby stworzyć dobrą reklamę,
przede wszystkim liczy się pomysł. Innowacyjny, często
humorystyczny i przerysowany. Jest to bardzo ważny element każdej
dobrej autopromocji. Niektórzy jednak zapominają, że nie jest to
jedyny wyznacznik poziomu danego przekazu. Nie od dzisiaj wiadomo, że
najlepiej sprzedają się krew, sex i ludzkie łzy. Oczywiście –
potrzeba dobrego smaku, aby w odpowiedni sposób wkomponować
powyższe treści w taką reklamę i to staje się właśnie istotą
mojego dzisiejszego wpisu.
Oczywistym jest, że nie zawsze pomysł na reklamę jest tym, co zaważy o jej powodzeniu lub totalnej porażce. Często błędy popełniane są w dalszym stadium 'produkcji' reklamy – są za to odpowiedzialni graficy. Ostatnimi czasy na portalu społecznościowym facebook(www.facebook.pl), furorę robi fanpage Grafik płakał jak projektował(https://www.facebook.com/grafikplakal). Jak się okazuje, nie bez przyczyny. 'Orły' photoshopa najczęściej niszczą genialny pomysł, poprzez brak profesjonalizmu i wyczucia dobrego smaku.
Oczywistym jest, że nie zawsze pomysł na reklamę jest tym, co zaważy o jej powodzeniu lub totalnej porażce. Często błędy popełniane są w dalszym stadium 'produkcji' reklamy – są za to odpowiedzialni graficy. Ostatnimi czasy na portalu społecznościowym facebook(www.facebook.pl), furorę robi fanpage Grafik płakał jak projektował(https://www.facebook.com/grafikplakal). Jak się okazuje, nie bez przyczyny. 'Orły' photoshopa najczęściej niszczą genialny pomysł, poprzez brak profesjonalizmu i wyczucia dobrego smaku.
Zacznijmy od smaczków, które
najczęściej nieświadomie psują zamierzony efekt. Czasami
wystarczy dobranie nieodpowiedniej czcionki, aby reklamowany
produkt/marka stał się obiektem drwin. Dokładnie w taki sposób
każdorazowo odbierana jest czcionka Comic Sans.
Spotkałem
się nawet ze sformułowaniem, iż Jarosław Gowin powinien zamienić
logo z jabłkiem na cebulę.
Sprawy
mają się inaczej, kiedy ewidentnym błędem jest już sama grafika.
Chcąc zareklamować babkę(mowa o cieście), staramy się
zareklamować nasz produkt jak najlepiej potrafimy – wykorzystujemy
do tego inną 'babkę'. Najlepiej skąpo ubraną i na plaży, bo to
przecież się dobrze sprzedaje.
Często
graficy zapominają o tym, że reklama powinna przyciągać, a nie
odpychać. I zamiast złocistej babki wychodzi zakalec. Podobną
kreatywności wykazał się grafik projektujący reklamę dla sklepu
z rowerami.
Powyższe
reklamy najczęściej traktujemy z przymrużeniem oka. Dlaczego?
Zazwyczaj tworzą je lokalne firmy, które pragną zminimalizować
środki przeznaczane na reklamę. Co jednak w przypadku, kiedy to
wielomilionowy, ogólnokrajowy koncern wypuszcza niemalże tandetną
reklamę? Taką gafę strzelili ostatnio marketingowcy wafelka
Princessa.
Współczesna
księżniczka nie boi się smoka – pozostawię to bez zbędnego
komentarza.
Ostatni
błąd, którzy graficy nagminnie popełniają, to częściowy
plagiat. Częściowy, bo nie kopiują całej reklamy – najczęściej
zmieniają 'aż' cały tekst na niej umieszczony.
Oto jeden z przykładów bardzo popularnego modela:
Na
pierwszy rzut oka wygląda jak reklama wakacji na Krecie. Nic
bardziej mylnego. Pierwsza orbituje wokół polityki(NSZZ
Solidarność), druga wokół
edukacji(Inspiracje Psychologiczne).
Aby nie krytykować bez końca, wyrażę się najprościej jak
potrafię – Polsko, Quo Vadis?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz