Zazwyczaj, w pewnym momencie w
naszym życiu przychodzi chwila, w której stając przed lustrem,
decydujemy się zrobić krok w stronę zbudowania lepszej sylwetki.
Otwieramy przeglądarkę internetową i zasypujemy „wujka google”
tysiącem zapytań związanych z dietą, suplementacją, najlepszymi
sposobami na utratę lub zyskanie wagi, czy szukamy najlepszego dla
nas treningu.
Często chcemy uzyskać efekt wręcz natychmiastowy, bez wielomiesięcznych ciężkich wyrzeczeń i wtedy właśnie zauważamy reklamy, których zresztą nie da się nie zauważyć. Staliśmy się targetem dla natrętnie wyświetlających się nam okienek, które przedstawiają „niesamowite sposoby narzucenie zbędnych kilogramów” , czy „Najnowszy suplement na spalenie tłuszczu, naukowcy w USA są w szoku”. Z pewnością nie tylko oni są w szoku, bo przecież właśnie czegoś takiego szukamy, co za zbieg okoliczności.
Często chcemy uzyskać efekt wręcz natychmiastowy, bez wielomiesięcznych ciężkich wyrzeczeń i wtedy właśnie zauważamy reklamy, których zresztą nie da się nie zauważyć. Staliśmy się targetem dla natrętnie wyświetlających się nam okienek, które przedstawiają „niesamowite sposoby narzucenie zbędnych kilogramów” , czy „Najnowszy suplement na spalenie tłuszczu, naukowcy w USA są w szoku”. Z pewnością nie tylko oni są w szoku, bo przecież właśnie czegoś takiego szukamy, co za zbieg okoliczności.
Za pierwszym razem wyłączasz reklamę. Za drugim uważnie się jej przyglądasz, ale stwierdzasz, że na pewno to jakieś kłamstwo i gdy klikniesz, to pewnie zaadoptujesz na swoim komputerze wirusa. Za trzecim razem być może decydujesz się odwiedzić reklamowaną stronę, bo „może coś w tym jest..”. Wtedy otwiera Ci się okno na świat, ponieważ poznajesz produkt, o którym czytasz tak niesamowite rzeczy, że stwierdzasz, że musisz go mieć. Poprawienie funkcji życiowych, spalanie zbędnego tłuszczu z brzucha czy przyspieszenie metabolizmu. Jednym słowem stek bzdur. Być może nie mam wiedzy dorównującej studentowi biologii czy medycyny, ale gwarantuję Wam, że nie ma na świecie suplementu, który w postaci jednej tabletki potrafi tyle zdziałać z naszym organizmem. Co więcej, w internecie aż huczało od przypadku dziewczyny, która kupiła tabletki reklamowane w internecie jako złoty środek na zrzucenie wagi. Okazało się, że w kapsułkach przyjmowała zarodki tasiemca. W szoku byli z pewnością nie tylko naukowcy z USA.
Mając wzgląd na to, że wpis ten znajduje się na blogu reklamowym, nie chcę przedstawiać prawidłowych sposobów na zyskanie mięśni, schudnięcie czy cokolwiek innego. Ukazuję Wam reklamy internetowe związane z dietetyką i fitness, jako środek dotarcia do grupy docelowej na pewno zainteresowanej ową reklamą. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że większość reklam oszukuje potencjalnego klienta chwytliwymi hasłami czy zdjęciami, a w rzeczywistości twórcom reklamy zależy jedynie na tym, aby kliknąć w ich okienko, a często zamówić produkt, dzięki któremu prędzej wylądujemy w szpitalu, niż uzyskamy wymarzoną
sylwetkę.
Mężczyzna na zdjęciu to „Furious Pete”. W serwisie YouTube prowadzi swój kanał poświęcony tematyce związanej z siłownią i szeroko rozumianemu jedzeniu. W jednym z filmów postanowił skierować światło dzienne na przekłamane reklamy, które pojawiają się w internecie. Skupił się na zdjęciach” przed i po kuracji”. Takie reklamy przedstawiają zazwyczaj z lewej jednej strony otyłego, wyraźnie niezadowolonego ze swojej sylwetki faceta, a z prawej strony tego samego mężczyznę, lecz tym razem umięśnionego , wyrzeźbionego i uśmiechniętego. W reklamie przekonują nas, że to wynik specjalistycznego treningu czy suplementacji danym produktem. Jak jest w rzeczywistości?
Zobaczcie sami:
https://www.youtube.com/watch?v=M957dACQyfU
Przed napisaniem tego tekstu szukałem owych reklam i z wielką ciekawością sprawdzałem dane witryny. Jedyne co przychodzi mi do głowy po przeczytaniu wszystkich rzeczy które tam piszą to: Czy autorzy tekstu i reklam sami odważyliby się spróbować oferowany produkt?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz