Zmysłowa, powalająca, rozpalająca zmysły – taka powinna być damska bielizna. Dla jednych to jest zwykły element ubioru, dla innych wyjątkowa rzecz, dzięki której można się poczuć prawdziwą kobietą. Zastanówmy się czy odbiorcy szczególnie wyczuleni na etykę, mieliby się do czego przyczepić?
Na straży moralności!
Wiem, wiem...w reklamie – można by powiedzieć – że wszystkie chwyty są dozwolone. Im więcej erotyzmu i grania na emocjach, tym większa skuteczność spotów, bilboardów czy mrugających nam po oczach na stronach www bannerów. Ale! Żyjemy w takim, a nie innym kraju, gdzie w prawie prasowym i ustawie o radiofonii i telewizji zgodnie hulają zdania na temat dbania o dobro społeczne i szeroko rozumianą moralność. Zastanówmy się zatem, co jest bardziej moralne – ładny stanik czy naga pierś? Bo taka jest alternatywa – w reklamach pozbawionych jakiegokolwiek podtekstu seksualnego na siłę próbuje się wcisnąć kawałek pięknego kobiecego ciała. Osobiście, i jest to w pełni moje subiektywne zdanie, wolę już patrzeć na ładną bieliznę. Zwłaszcza, że odpowiednio dopasowana o wiele lepiej rozbudza naszą wyobraźnię niż nagość sama w sobie. Jesteśmy ludźmi, a ludzie to takie istoty, które w głębi serca uwielbiają dreszczyk niepewności pt. „skoro w staniku wygląda apetycznie, to co dopiero bez?”.
Zastanówmy się teraz nad
Dwoma typami odbiorców reklam spodniej części garderoby
Wyobraźmy sobie taki obrazek: Powabna kobieta w idealnie dopasowanej bieliźnie. Byłoby miło, gdyby skóra i kolor majtek czy stanika ze sobą kontrastowały. Brzmi nieźle, prawda Panowie? Heteroseksualne kobiety mogłyby zareagować zgoła inaczej – prędzej popaść w furię (względnie wściekłość, zazdrość, nieopanowaną niechęć do nieznanej jednostki płci żeńskiej) niż przejawić żywe zaciekawienie. Dlatego można domniemywać, że reklama damskiej bielizny ma tak naprawdę dwa typy odbiorców – kobiety i mężczyzn. Panie, dopóki skupiają się na pokazywanym im produkcie, coraz bardziej rozpalają w sobie żądzę kupienia danego seksi kompleciku. Bo a nuż to rozpali płomień w sypialni? Na samotnych Panów taka reklama może działać jedynie destrukcyjnie – będą oczekiwali od każdej nowej podrywki, że będzie miała super bieliznę marki X czy Y i poczuje się zawiedziony, gdy zobaczy zwykłe majtki z bazarku czy Biedronki. Natomiast u mężczyzn zaangażowanych już w pewien związek uczuciowy może wywołać dość pozytywną dla Pań reakcję – pobiegnie taki do sklepu, łudząc się, że bielizna zrobi z nas szał-modelkę.
Sprawa komplikuje się, kiedy tego typu reklamy para ogląda wspólnie – ooo, wtedy damska publiczność zaczyna toczyć pianę z ust, bo przecież ten łajdak – ślubny, prawie ślubny, nie-ślubny – gapi się na jakąś modelkę i myśli sobie Bóg wie co! Panowie natomiast próbują jednocześnie skupić się na swojej połowicy („O co jej znowu chodzi, że się wścieka?”) i na reklamie, z której dotrze do nich tylko tyle, że coś tam się po ekranie błąkało. Kobieta, pies czy wydra, wsio rawno, ważne, że coś żywego. Jednym słowem, reklama ogląda wspólnie z drugą połówką może w ogóle na nas nie zrobić wrażenia,
Nagość czy bielizna?
Mały powrót do początku. Co wybrać i czy w ogóle wybierać? A jakby tak zakazać i jednego i drugiego, zostawiając w polskiej reklamie same „ciepłe kluchy”? Nic z tego! Majtki, staniki, gorsety i wszystko co można nosić pod ubraniem to towary jak każde inne i ich producenci nie odpuszczą możliwości ich zareklamowania. Z drugiej strony, przy innych produktach, nic nie działa lepiej niż odsłonięty pośladek. A co Wy o tym myślicie? Nagość czy bielizna?
Źródła obrazków: http://www.bipm.waw.pl/archiwum/031/intimissimi-znowu-na-tablicach-reklamowych;
http://hatalska.com/2008/11/30/druga-sztuka-gratis/;
http://orientacja.pl/Studniowka-juz-na-dniach-REKLAMA,61915
1 komentarz:
Bardzo fajny wpis. Będę zaglądać częściej.
Prześlij komentarz