sobota, 12 marca 2011

Dopóki pieniądze w grze…

Tak samo jak dla ogromnej ilości kobiet dniem straconym jest dzień w którym nie przekroczą one progu jednego ze swoich ulubionych butików, tak samo dla niemniejszej rzeszy mężczyzn za dzień taki uznaje się ten w którym nie poczują odrobiny sportowej adrenaliny oraz emocji… Tych emocji. Sport w dzisiejszych czasach jawi się w każdym medium. W telewizji sportowe kanały tematyczne, dla wielu odbiorców stanowią ważną część dziennej ramówki. W radiu mało kto wyobraża sobie tworzenie serwisów informacyjnych pomijając wydarzenia sportowe. W prasie poza magazynami w całości pochłoniętymi sportem mamy również prasę codzienną, a tam od dwóch do czterech, a czasami pięciu stron działu sportowego. No i na końcu internet za pomocą którego o wynikach ze sportowych aren dowiadujemy się najszybciej. Wszystko to wiąże się z popularyzacją sportu, jednak w podświadomości każdy z nas wie, że machinę tę nakręcają ogromne pieniądze.

Źródło: zachod.pl

Sponsor sponsora pogania

Dziś jednak zawężając sobie pole chciałbym skupić się na dziedzinie sportu, którą chwalimy się przed całym światem – siatkówką, a konkretniej obecnością sponsorów w popularnej „siatce”.

Źródło: interia.pl
Według definicji encyklopedycznej sponsoring jest jedną z najszybciej rozwijających się form promocji. Jego istotą są skojarzenia, dzięki którym pozytywny obraz sponsorowanego przenosi się na sponsora. Znak sponsora towarzyszy imprezom lub działaniu sponsorowanych instytucji. Nie jest zatem tajemnicą, że najwięksi sponsorzy są w stanie wyłożyć niebagatelne kwoty pieniężne po to aby stać się częścią klubu. Weźmy na tapetę dwie drużyny siatkówki kobiet: SSK Calisia Kalisz (kiedyś Winiary Bakalland Kalisz) oraz ATOM Trefl Sopot.

Winiary Bakalland Kalisz

Źródło: siatka.org
Drużyna z Kalisza jest doskonałym przykładem na to aby pokazać jak ważni są sponsorzy w sporcie oraz jak znaczącą rolę odgrywają w nim pieniądze. W gwoli przypomnienia trzeba dodać, że kaliski zespół to jedna z najlepszych polskich drużyn w historii profesjonalnej ligi piłki siatkowej kobiet. Od momentu gdy popularna firma Winiary stała się sponsorem tytularnym, siatkarki tego klubu były praktycznie poza zasięgiem dla swoich rywalek. W składzie Winiar wówczas oglądaliśmy m.in.: Annę Barańską (obecnie Werblińską), Eleonorę Dziękiewicz czy Magdalenę Godos, a więc praktycznie najlepsze siatkarki w kraju, które z powodzeniem reprezentowały Polskę w europejskich pucharach. Mistrzostwo Polski oraz Superpuchar Polski zdobyte w sezonie 2006/07 to ostatnie z większych osiągnięć klubu. Od 2008 roku w Kaliszu wszystko zaczęło się „sypać”. Głównie za sprawą zerwania umów pomiędzy Winiarami a władzami klubu. Wraz z odejściem sponsorów odeszły zawodniczki, które kuszone przez inne zespoły rozjechały się po całej Polsce i świecie. Mocno osłabiona drużyna z Kalisza spadła z najwyższej klasy rozgrywkowej, a w następnym sezonie z powodu ogromnych długów nie została dopuszczona do rozgrywek. Tym samym pożegnano się w Kaliszu z siatkówką kobiet. Obecnie istnieje tam drużyna MKS Calisia, która jest jedynie zapleczem dla II ligi. Sekcja siatkówki klubu sportowego z Kalisza była ekipą w którą pokładano wielkie nadzieje. Świadczy o tym choćby nowo wybudowana hala sportowa, którą nazwano „Winiary Arena”. Niestety jak widać na zupkach chińskich nie można żyć cały czas…

ATOM Trefl Sopot

Źródło: siatka.org
Historia drugiego klubu, który chcę dzisiaj opisać jest zdecydowanie odmienna niż poprzednia i jest idealnym odzwierciedleniem powiedzenia „od zera do milionera”. Ten niespełna 3 letni klub dzisiaj święci tryumfy w PlusLidze Kobiet i wydaje się być murowanym faworytem do zwycięstwa w Pucharze Polski oraz Mistrzostwach Polski. Ale zacznijmy od początku. Przez dwa lata swojego istnienia siatkarska sekcja drużyny z Sopotu nie przynosiła żadnych emocji. Wszystko zaczęło się od momentu, gdy do gry wszedł Konrad Piechocki oraz jego ogromny potentat PGE (Polska Grupa Energetyczna). Piechocki, który wcześniej z męskiej drużyny Skry Bełchatów zrobił jeden z najlepszych zespołów na świecie taki sam cel postawił sobie jeśli idzie o zespół z Sopotu. Jak powiedział tak zrobił, a zaczął od sporych kontrowersji. Wykorzystując fakt problemów finansowych z jakimi borykała się drużyna PTPS Piła postanowił wykupić od nich licencję i tym samym „załatwić” miejsce dla Trefla Sopot w szeregach PlusLigi Kobiet. Drugim krokiem Piechockiego było kupno światowej klasy siatkarek oraz wybitnego włoskiego trenera – Alessandro Chiappiniego. Obecnie eksperci siatkarscy szacują, że budżet ATOM-owej drużyny jest bliski osiągnięcia 9 milionów polskich złotówek. Dla porównania obecny mistrz Polski – drużyna z Bielska – Białej chwali się budżetem około 5 mln. zł. Poza Grupą Kapitałową PGE ogromne pieniądze na stół w Sopocie wykładają też: firma Trefl S.A, miasto Sopot, stowarzyszenie Trefl Pomorze oraz Motointegrator z grupy Inter Cars. Czy jesteśmy świadkami powstawania hegemona w polskiej lidze siatkówki kobiet? Prawdopodobnie tak. Aczkolwiek historia już zna kilka takich przypadków, które potwierdzają tezę, że pieniądze nie grają. W tym wypadku chyba jednak ten scenariusz się nie spełni, a rywale ATOM-u Trefla Sopot będą zmuszeni walczyć o miejsca od 2. do 10. Aby składnie zakończyć temat drużyny z Pomorza polecam przyjrzeć się przedsezonowej prezentacji zespołu, której zazdrościć może każdy i którą poprowadził sam Marcin Prokop. Jednym słowem przepych, bogactwo i jeszcze raz przepych...



 Grzegorz Bargieła

Brak komentarzy: