środa, 28 marca 2012

Od dziś piję pepsi?


Od dzisiaj piję Pepsi?



          Mniej więcej w tym samym czasie inna użytkowniczka tego bloga poruszyła ten sam temat. Była odrobinę szybsza, więc trochę strach, że robię to jako druga ... Ale okazuje się, że jednak mamy nieco inne spojrzenie na tą sprawę, więc tekst jak najbardziej udostępniam.


Najnowszy spot Coca-Coli dla Hiszpanów. Co ma wspólnego z Polską? Dla tych, co jeszcze nie mieli okazji zobaczyć:


         Po przeczytaniu wielu komentarzy w sieci obserwuję, że społeczeństwo się podzieliło. Na komentujących obraźliwie, których reklama dotknęła, czy wręcz zawstydziła i na tych, którzy czują płynące z niej dobre emocje. Jak odczytać humor naszych zachodnich kolegów? Czy w ogóle możemy mówić jeszcze o koleżeństwie?
No bo co. Facet uczciwie pracuje, jest oddany swojej rodzinie, w dodatku płynnie posługuje się językiem hiszpańskim. W końcu ktoś spoza naszego kraju złamał stereotyp Polaka menela żłopiącego wódę (czy coś w ten deseń). W końcu ktoś dał całemu globu (  przynajmniej Europie, bo Ta jeszcze mniej więcej wie, gdzie Polska jest położona) nowe spojrzenie na nasz ród. To skąd tyle głosów sprzeciwu wśród obywateli? Tyle nawoływań  do wojen i ogólnej agresji do Hiszpanów i firmy produkującej radosne bąbelki? Bo i nawet takich komentarzy gdzieś się doszukałam. Czy to powód, by od razu prowadzić nagonkę na firmę i stawiać na konkurenta? Tym bardziej, że jest spora część głosów, które mówią, że reklama niczym ich nie ugryzła.  Ale ja nie jestem na nią obojętna.  Coca - Cola stworzyła, być może mimowolnie, nowy schemat. Albo raczej odświeżyła, czy też lekko przywiodła go na myśl? W każdym razie wciskanie patyka w jeszcze niezagojoną ranę trochę boli...


Słoneczna España, jak to na kraj słońcem i pozytywem płynący (choć w kryzysie pogrążonym) charakteryzuje się otwartością na inne ludy. Szczególnie te jaśniejsze, można by powiedzieć. Pewnie w ich przekonaniu ten spot to strzał w dziesiątkę. Dobroduszność i chęć niesienia pomocy innym. W ich odczuciu Polak to człek sumienny i pracowity. W dodatku poukładany (jak ma równo w rządkach buty na balkonie powystawiane), pozytywny (podśpiewujki o biedroneczkach), czy przykładny. Więc może dzięki tej reklamie zechcą nas do pracy jeszcze w innych częściach globu? Może dzięki temu raptem półtoraminutowemu produktowi marketingowemu poprawi się żywot wielu polskich rodzin? Może powinniśmy naszym koleżkom być wdzięczni, że tak o nas dbają? A może po prostu oni naprawdę chcieli stworzyć sympatyczną reklamę pokazującą radosną stronę życia, a nasz kraj jest taki zakompleksiony, skoro wywołał kontrowersje...? Może mój odbiór byłby zupełnie inny, bardziej poprawny, gdyby do reklamy zaangażowali innego osobnika, z milszym wyrazem twarzy? Przybity, zrezygnowany wzrok (szczególnie podczas jazdy autobusem), ciężkie westchnienia,  strudzona twarz, która tylko nasłoneczniona napawa uśmiechem... Kolory, muzyka - refleksyjne jej zawieszenie  w momencie, gdy bohater wyciąga portfel i dosłownie prześlizguje palcem po fotografii swojego synka. I ta jego mimika... Wszystko tworzy klimat, który mimo wszystko ukierunkowuje na inny odbiór, nie ten, który nieuraża. Ale na szczęście są Hiszpanie, którzy solidarnie, pełni zrozumienia dzielą się swoją własną butelką magicznego napoju.  Żeby Polak mógł wrócić do swojej ojczyzny, chociażby dzięki biletowi na Euro. 


          Odczucia mam mieszane, ale tak od razu z wyjazdu do Hiszpanii (jeśli tylko byłaby okazja) nie zrezygnowałbym (tak w ramach bojkotu). Może tylko zacznę otwierać radosne bąbelki w puszce innego koloru i z inną nazwą.


Brak komentarzy: