piątek, 6 marca 2015

Sezon reklamowy - sezon chorobowy!


   Korzystając z chwili wolnego, zasiadłam wczoraj przed telewizorem. Już po 15 minutach filmu, którego oglądałam pojawił się pierwszy blok reklamowy. Jak przeciętny polak w pierwszej chwili postanowiłam przełączyć na inny kanał. Niestety szczęście mnie opuściło, gdyż na większości z nich leciała ta sama reklama- syropu na kaszel. Niby nie było by w tym nic niezwykłego, lecz przy głębszym skupieniu i „wczuciu” się w opowiadaną przez zatroskaną „matkę” i „żonę” historię, doszłam do wniosku, że żyję w bardzo niebezpiecznym świecie...
   W ostatnim miesiącu pojawił się wzrost zachorowań na grypę. Wirusy i bakterie czują się doskonale w ciepłej temperaturze tegorocznej zimy. Cieszą się więc farmaceuci i zacierają ręce koncerny, ponieważ przeziębiony człowiek z temperaturą, kaszlem i katarem szybko pobiegnie do pierwszej apteki po lek, który niczym w reklamach, po pierwszym zażyciu przywróci mu siły i energię życiową. Ten fakt jest jednak czymś zupełnie zrozumiałym i naturalnym, że w dobie choroby nasza podatność na drobne kłamstewka i naciąganie prawdy w reklamie wzrasta. Nie zastanawiamy się nad możliwością prawdopodobieństwa, nagłego ozdrowienia. Nie to jest w tej chwili najważniejsze. Reklamy jednak nadal nas przekonują. Przekrzykują się, który z syropów jest najlepszy, który szybciej niweluje suchy kaszel, mokry czy mieszany. Zewsząd otaczają nas przecież tysiące zarazków, które zwalczyć może tylko ten jeden, jedyny najlepszy z najlepszych syropów. Jeśli jednak przyjrzymy się temu z bliska okazuje się, że wybór najlepszego dla nas lekarstwa nie jest taki oczywisty, jakby się to na początku wydawało. W końcu na obecnym rynku farmaceutycznym jest wiele, wiele syropów i to nie tylko tych reklamowanych w telewizji, ale także takich, które sprawdziły nasze mamy lub my sami podajemy je naszym dzieciom od lat. Dlatego twórcy reklam idą z duchem czasu, pojawiają się coraz bardziej paskudne wizualizacje bakterii, aktorzy coraz lepiej kaszlą a reklamowi rodzice są coraz bardziej zatroskani o życie swoich reklamowych dzieci. Wszystko to po to byś TY kupił produkt przeznaczony przecież dla Ciebie, nie dla sąsiada z domu obok. Podstawową zasadą kierowania bloku reklamowego do odbiorcy wydaje się być nie tylko zwrócenie uwagi na produkt, ale zwrócenie uwagi w ogóle i przekonanie zwykłego człowieka, że potrzebuje tej konkretnej rzeczy i to nie jutro, ale już dziś. Oglądając wczorajsze reklamy zaczęłam analizować jak często sama padłam ofiarą manipulacji i złapałam się za głowę. W mojej apteczce znaleźć można co najmniej pięć różnych rodzajów syropów na kaszel, a jak na razie do tej pory żaden z nich nie sprawił bym niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki przestała kaszleć już po pierwszym łyku.
    Dzisiejsze media starają się wzbudzić w człowieku poczucie lęku. Strach bowiem jest jednym z najsilniejszych bodźców, które popychają nas do działania. Gdy się boimy podejmujemy decyzje, których często później żałujemy. W przypadku zdrowia są to często decyzje nie odwracalne w skutkach, dlatego może nim damy się zwieść kolejnej reklamie zastanówmy się czy konieczny jest nam kolejny syrop na kaszel czy może lepsze będzie porządne wygrzanie w łóżku.

~Maja Osińska

Brak komentarzy: