Źródło: http://zielonyzagonek.pl/
Korzystając
z chwili wolnego, zasiadłam wczoraj przed telewizorem. Już po 15
minutach filmu, którego oglądałam pojawił się pierwszy blok
reklamowy. Jak przeciętny polak w pierwszej chwili
postanowiłam przełączyć na inny kanał. Niestety szczęście mnie
opuściło, gdyż
na większości z nich leciała ta sama
reklama- syropu na kaszel. Niby nie było by w tym nic niezwykłego,
lecz przy głębszym skupieniu i „wczuciu” się w opowiadaną
przez zatroskaną „matkę” i „żonę” historię,
doszłam do wniosku, że żyję w bardzo niebezpiecznym świecie...
W
ostatnim miesiącu pojawił się wzrost zachorowań na grypę. Wirusy
i bakterie czują się doskonale w ciepłej
temperaturze tegorocznej zimy. Cieszą się więc farmaceuci i
zacierają ręce koncerny, ponieważ przeziębiony człowiek z
temperaturą, kaszlem i katarem szybko pobiegnie do pierwszej apteki
po lek, który niczym w reklamach, po pierwszym zażyciu przywróci
mu siły i energię życiową. Ten fakt jest jednak czymś zupełnie
zrozumiałym i naturalnym, że w dobie choroby nasza podatność na
drobne kłamstewka i naciąganie prawdy w reklamie wzrasta. Nie
zastanawiamy się nad możliwością prawdopodobieństwa, nagłego
ozdrowienia. Nie to jest w tej chwili najważniejsze. Reklamy jednak
nadal nas przekonują. Przekrzykują się, który z syropów jest
najlepszy, który szybciej niweluje suchy kaszel, mokry czy mieszany.
Zewsząd otaczają nas przecież tysiące zarazków, które zwalczyć
może tylko ten jeden, jedyny najlepszy z najlepszych syropów. Jeśli
jednak przyjrzymy się temu z bliska okazuje się, że wybór
najlepszego dla nas lekarstwa nie jest taki oczywisty,
jakby się to na początku wydawało. W końcu na obecnym
rynku farmaceutycznym jest wiele, wiele syropów i to nie tylko tych
reklamowanych w telewizji, ale także takich, które sprawdziły
nasze mamy lub my sami podajemy je naszym dzieciom od lat. Dlatego
twórcy reklam idą z duchem czasu, pojawiają się coraz bardziej
paskudne wizualizacje bakterii, aktorzy coraz lepiej kaszlą a
reklamowi rodzice są coraz bardziej zatroskani o życie swoich
reklamowych dzieci. Wszystko to po to byś TY
kupił produkt przeznaczony przecież dla Ciebie, nie dla sąsiada z
domu obok. Podstawową zasadą kierowania bloku reklamowego do
odbiorcy wydaje się być nie tylko zwrócenie uwagi na produkt, ale
zwrócenie uwagi w ogóle i przekonanie zwykłego człowieka, że
potrzebuje tej konkretnej rzeczy i to nie jutro, ale już dziś.
Oglądając wczorajsze reklamy zaczęłam analizować jak często
sama padłam ofiarą manipulacji i złapałam się za głowę. W
mojej apteczce znaleźć można co najmniej pięć różnych rodzajów
syropów na kaszel, a jak na razie do tej pory żaden z nich nie
sprawił bym niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki przestała
kaszleć już po pierwszym łyku.
Dzisiejsze
media starają się wzbudzić w człowieku poczucie lęku. Strach
bowiem jest jednym z najsilniejszych bodźców, które popychają nas
do działania. Gdy się boimy podejmujemy decyzje, których często
później żałujemy. W przypadku zdrowia są to często decyzje nie
odwracalne w skutkach, dlatego może nim damy się zwieść kolejnej
reklamie zastanówmy się czy konieczny jest nam kolejny syrop na
kaszel czy może lepsze będzie porządne wygrzanie w łóżku.
~Maja Osińska
~Maja Osińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz