Każdego
z nas nękają telefony od firm telekomunikacyjnych i to nie tylko
dlatego, że zapomnieliśmy zapłacić ostatniej faktury. Często
jest to po prostu reklama, lub jak lubimy to nazywać „naciąganie/
nabijanie nas w butelkę”. Jak to się dzieje ? Wydaje się, że
geneza tego zjawiska jest nam wszystkim dobrze znana i to nie z
kabaretów, ale z przykładów z własnego życia. Zaczyna się to
tak....
Dzwoni do nas jakiś nieznany, tajemniczy numer. Często z
przyzwyczajenia lub dla upewnienia się, że nie jest to nic ważnego,
odbieramy spiesząc się do pracy czy szkoły. Po chwili w słuchawce
odzywa się niezwykle, profesjonalny głosy, który niczym katarynka
przemiela w ustach swoje imię i nazwisko, informuje nas o tym, że
rozmowa jest nagrywana i nim zdążymy się chociażby odezwać, jest
już za późno, bo nasz przemiły rozmówca zaczyna swój
niekończący się monolog. Już po pięciu minutach tego
nieprzerwanego potoku słów, wiemy, że nie jesteśmy zainteresowani
proponowaną nam ofertą, która jeśli wierzyć słowom „człowieka
słuchawki” została przygotowana wyłącznie z myślą o nas.
Jest oczywiście najlepsza na całym rynku i nigdzie poza tą
konkretną firmą, która właśnie do nas dzwoni, nie otrzymamy
takich rarytasów jak „darmowy” model nowego telefonu, czy też
niezwykle atrakcyjną ofertę dla firmy. Chcąc zaoszczędzić czasu
zarówno sobie, jak i konsultantowi, staramy się przerwać myśl
tego dobrego człowieka. Szybko okazuje się jednak, że jest to
praktycznie nie możliwe. Nie tylko nie udaje się nam przekonać go,
że nie jesteśmy zainteresowani, ale często też nie potrafimy
wytłumaczyć, jak bardzo się właśnie spieszymy załatwić swoje
sprawy. To jest moment w którym żałujemy, że odebraliśmy
telefon. Chwilę później nasza cierpliwość w końcu się
wyczerpuje i niemalże krzyczymy do słuchawki, że nie interesuje
nas kolejna oferta firmy X czy Y. Jednak gdy nawet ten sposób nie
działa, często jesteśmy zmuszeni do niegrzecznego rozłączenia
się bez słowa pożegnania. Ta miła rozmowa, która miała trwać
„zaledwie chwilę” przeciąga się do godziny czasu.
Możemy
również wyobrazić sobie inny scenariusz, który zdarza się o
wiele rzadziej i jest zbawienny dla nas, konsumentów. Zaczyna się
tak samo, odbieramy nieznany numer, odzywa się przyjazny głos,
który informuje nas o nowej ofercie. Jest jednak drobna różnica, a
jakże znacząca! Pozwala on sobie przerwać swój potok słów i
wtrącić nasze nie zainteresowanie ofertą. Po chwili, się wyłącza.
Jakie to proste!
Firmy telekomunikacyjne często zatrudniają ludzi młodych, nie
rzadko zdarza się, że studentów, którym zależy na pracy i chcą
ją wykonywać jak najlepiej potrafią. Być może stąd bierze się
nadgorliwość telemarketerów, którzy tak przekonywują do swojej
oferty. Problem może też tkwić w sposobie w jaki to się odbywa.
Wszystko byle szybciej, byle coś komuś „wcisnąć”. Prowadzi to
nieuchronnie do tego, że wielu z nas zapisuje sobie „nieznane
numery” i widząc je na wyświetlaczu komórki nawet ich nie odbierają. Nie ważne jak sobie z tą formą niechcianej reklamy
radzimy. Najważniejsze jest pytanie czy kiedyś przestanie nas
dręczyć? Z pewnością nie, ale może przejdzie rewolucje by być
bardziej skuteczna niż denerwująca.
~ Maja Osińska
~ Maja Osińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz