wtorek, 31 marca 2015

Człowiek słuchawka

   

    Każdego z nas nękają telefony od firm telekomunikacyjnych i to nie tylko dlatego, że zapomnieliśmy zapłacić ostatniej faktury. Często jest to po prostu reklama, lub jak lubimy to nazywać „naciąganie/ nabijanie nas w butelkę”. Jak to się dzieje ? Wydaje się, że geneza tego zjawiska jest nam wszystkim dobrze znana i to nie z kabaretów, ale z przykładów z własnego życia. Zaczyna się to tak....

    Dzwoni do nas jakiś nieznany, tajemniczy numer. Często z przyzwyczajenia lub dla upewnienia się, że nie jest to nic ważnego, odbieramy spiesząc się do pracy czy szkoły. Po chwili w słuchawce odzywa się niezwykle, profesjonalny głosy, który niczym katarynka przemiela w ustach swoje imię i nazwisko, informuje nas o tym, że rozmowa jest nagrywana i nim zdążymy się chociażby odezwać, jest już za późno, bo nasz przemiły rozmówca zaczyna swój niekończący się monolog. Już po pięciu minutach tego nieprzerwanego potoku słów, wiemy, że nie jesteśmy zainteresowani proponowaną nam ofertą, która jeśli wierzyć słowom „człowieka słuchawki” została przygotowana wyłącznie z myślą o nas. Jest oczywiście najlepsza na całym rynku i nigdzie poza tą konkretną firmą, która właśnie do nas dzwoni, nie otrzymamy takich rarytasów jak „darmowy” model nowego telefonu, czy też niezwykle atrakcyjną ofertę dla firmy. Chcąc zaoszczędzić czasu zarówno sobie, jak i konsultantowi, staramy się przerwać myśl tego dobrego człowieka. Szybko okazuje się jednak, że jest to praktycznie nie możliwe. Nie tylko nie udaje się nam przekonać go, że nie jesteśmy zainteresowani, ale często też nie potrafimy wytłumaczyć, jak bardzo się właśnie spieszymy załatwić swoje sprawy. To jest moment w którym żałujemy, że odebraliśmy telefon. Chwilę później nasza cierpliwość w końcu się wyczerpuje i niemalże krzyczymy do słuchawki, że nie interesuje nas kolejna oferta firmy X czy Y. Jednak gdy nawet ten sposób nie działa, często jesteśmy zmuszeni do niegrzecznego rozłączenia się bez słowa pożegnania. Ta miła rozmowa, która miała trwać „zaledwie chwilę” przeciąga się do godziny czasu.

   Możemy również wyobrazić sobie inny scenariusz, który zdarza się o wiele rzadziej i jest zbawienny dla nas, konsumentów. Zaczyna się tak samo, odbieramy nieznany numer, odzywa się przyjazny głos, który informuje nas o nowej ofercie. Jest jednak drobna różnica, a jakże znacząca! Pozwala on sobie przerwać swój potok słów i wtrącić nasze nie zainteresowanie ofertą. Po chwili, się wyłącza. Jakie to proste!

   Firmy telekomunikacyjne często zatrudniają ludzi młodych, nie rzadko zdarza się, że studentów, którym zależy na pracy i chcą ją wykonywać jak najlepiej potrafią. Być może stąd bierze się nadgorliwość telemarketerów, którzy tak przekonywują do swojej oferty. Problem może też tkwić w sposobie w jaki to się odbywa. Wszystko byle szybciej, byle coś komuś „wcisnąć”. Prowadzi to nieuchronnie do tego, że wielu z nas zapisuje sobie „nieznane numery” i widząc je na wyświetlaczu komórki nawet ich nie odbierają. Nie ważne jak sobie z tą formą niechcianej reklamy radzimy. Najważniejsze jest pytanie czy kiedyś przestanie nas dręczyć? Z pewnością nie, ale może przejdzie rewolucje by być bardziej skuteczna niż denerwująca.  

~ Maja Osińska

Brak komentarzy: