sobota, 14 marca 2015

Podstępna reklama

                Reklama otacza nas z każdej strony. Wystarczy włączyć telewizor, uruchomić przeglądarkę internetową, otworzyć gazetę czy nawet wyjść na spacer. Jest coraz głośniejsza, coraz bardziej kolorowa i krzykliwa, coraz bardziej nachalna. Te wszystkie cechy mają sprawić jedno – aby zapadła nam w pamięć.

                Dość często można usłyszeć: „a na mnie reklamy nie działają”. Każdemu człowiekowi wydaje się, że ma nad sobą zupełną kontrolę. Przyjmuje do siebie to, co jest mu potrzebne, a czego nie chce – odrzuca. Problem leży w tym, iż nie zawsze jest to świadoma decyzja. Wśród nawału reklam przestaliśmy je właściwie dostrzegać. Wyłączając przypadki takich, które z jakiegoś powodu wyjątkowo wbiją się w pamięć, na większość człowiek nie zwraca już uwagi. Czy jednak uwaga naprawdę jest konieczna, aby reklamę zapamiętać? Badacze mówią o tym, że uwagą płacimy reklamodawcom, ale czy tylko i wyłącznie? Nasz mózg działa czasem bez udziału świadomości. Jako przykład można przytoczyć… sny. A konkretnie rzecz biorąc – postacie w nich występujące. Czasem w marzeniach sennych pojawiają się osoby znajome, ale bywa, że są to zupełnie przypadkowe jednostki, których „nigdy wcześniej nie widzieliśmy”. Otóż widzieliśmy. Mózg zapamiętuje twarze ludzi, których mijamy na ulicy, nie zwracając na nich uwagi, a potem owe twarze wykorzystuje w snach. Nie ma szans wykreować zupełnie nowej postaci z niczego. A przecież zazwyczaj nie przyglądamy się wszystkim osobom wokół z zamiarem zapamiętania ich!

Do „podświadomego” wbicia się w pamięć nie potrzeba nawet reklamy podprogowej. Informacja, którą otrzymaliśmy zaledwie zerkając na reklamę, zostaje zakodowana gdzieś w głębi umysłu i we właściwym momencie wykorzystana. Zupełnie przypadkiem poszukując nowego odtwarzacza mp3 przypominamy sobie o tym nowym marki X, który niedawno reklamowali, więc może warto sprawdzić?, a przy wyborze proszku do prania… I tak dalej.

Innym ciekawym zjawiskiem, na które warto zwrócić (o ironio) uwagę, są reklamy irytujące. Zdecydowana większa część twórców usiłuje skupić się na tym, aby u odbiorcy wywołać przyjemne skojarzenia – papier miękki w dotyku jak aksamit, domowy obiad niczym u mamy, lekki i puszysty krem. Nie wszystkie reklamy jednak są odbierane pozytywnie – i nic dziwnego. Trudno określić, czy denerwujące aspekty promowania pewnych produktów były zabiegiem celowym, czy po prostu „wyszły w praniu”, ale jedno im trzeba oddać – działają. Ponieważ się o nich mówi. Wyśmiewa się dorosłego mężczyznę, który niemożność załatwienia potrzeb intymnych określa słowami „psi psi”, z nutką obrzydzenia wspomina obejrzaną w trakcie obiadu reklamę produktu leczącego bakteryjne i grzybicze zakażenia pochwy, utyskuje się na młodą piosenkarkę śpiewającą o włączaniu niskich cen. Wydźwięk komentarzy zdecydowanie pejoratywny, ale czy to ważne? Ważne, że reklama wywołała – nawet negatywne – emocje i zapadła w pamięć.

źródło: Kwejk.pl

Reklamy są podstępne. Nie dość, że krzyczą na nas z każdej strony, w którą się obrócimy, to w dodatku usiłują wkraść się do naszych głów ukradkiem. Wątpliwym jest, czy istnieje jakikolwiek sposób obrony przed nimi. Istotne jednak, aby nie dać im się pochłonąć, aby przy wyborze produktu sprawdzać więcej opcji i przede wszystkim – nie tracić głowy.


Brak komentarzy: