Czy
występ w reklamie przynosi korzyści? Finansowe - z pewnością. Czy jednak warto
skusić się na taką formę zarobku?
Oczywiście
przeciętna pani Krystyna spod siódemki, wcielająca się w postać kochającej
matki i żony, robiącej zakupy dla rodziny w Tesco, nie zgarnie za występ tyle,
co Marek Kondrat w reklamie banku. Rzecz jasna, w reklamie banku zarobi się
więcej, ale nie w tym sęk. Znana powszechnie persona/celebryta z pewnością bardziej
zapadnie widzom w pamięć niż zwykły zjadacz chleba. Być może ktoś pomyśli: „O,
Kondrat, poważny artysta, skoro ON zgodził się zagrać w reklamie tego banku, to
znaczy, że to porządna firma”. Dobry aktor cieszy się szacunkiem, ma autorytet.
Ma także nieustannie propozycje ról w wielu produkcjach. Czy zatem potrzeba mu
jeszcze pieniędzy z reklamy? Jedni uwierzą, że bank X to doskonała oferta,
inni, mniej naiwni (może bardziej zazdrośni ?), stwierdzą, że Kondrat po prostu
się sprzedał.
Podobnie
rzecz się ma, jeśli w grę (dosłownie i w przenośni) wchodzą sportowcy. O ile
widok Messiego, Lewandowskiego czy Beckhama w spocie
Nike nikogo nie dziwi, o tyle piłkarz, siatkarz czy choćby gimnastyk
prezentujący artykuły spożywcze intrygują trochę bardziej. Tutaj właśnie
zauważalny jest relatywizm. Odbiór występu sportowca w reklamie zależy od jego
aktualnych osiągnięć. Bartosz Kurek,
jeden z najlepszych polskich siatkarzy, będący cały czas „w gazie”, reklamował deser
Monte. Zostało to ciepło przyjęte, nikt nie pastwił się ani nad reklamą, ani
też nad samym reprezentantem. Mniej szczęścia miał natomiast Piotr Żyła,
któremu nie powiodło się na Igrzyskach. Hejterzy skoczka od razu dali o sobie
znać. W wielu komentarzach zostały mu wypomniane występy w spotach reklamowych
(Żyła reklamował m.in. paluszki „Beskidzkie”), które, zdaniem niektórych,
absorbowały sportowca bardziej niż treningi.
Na
początku mojego wywodu zadałam pytanie o korzyści płynące z udziału w reklamie.
Pieniądze stanowią chyba ten najważniejszy profit. Ale nie jedyny. Dzięki
reklamie można po prostu zaistnieć. Doskonałym przykładem jest Barbara Kurdej –
Szatan, czyli urocza Blondynka z reklam Play. Aktorka otwarcie przyznaje, że to
właśnie udział w serii spotów reklamowych przyniósł jej popularność. I nie mały
zastrzyk gotówki. Nie zamierza jednak na tym poprzestać - gra w serialach oraz
teatrze. Jest absolwentką krakowskiej PWST, więc to, że jest angażowana w różne
projekty nie wynika jedynie z sympatii, jaką zdobyła poprzez wcielanie się w
postać konsultantki w spotach, ale z ambicji i chęci realizowania się w zawodzie.
Na
szczęście, aby wystąpić w reklamie nie trzeba ukończyć studiów aktorskich. Wystarczy
trochę odwagi i chęci oraz umiejętność ładnego uśmiechania się. Zawsze istnieje
szansa na jakiś zarobek, a może pani
Krystyna spod siódemki również zyska swoje 5 minut? :)
Jedna z licznych reklam Play z Kurdej - Szatan w akcji (https://www.youtube.com/watch?v=htU4Pbp-5yo)
2 komentarze:
Tak jak napisałaś, występ Bartosza Kurka w reklamie Monte był jak najbardziej pozytywny. Jednak gdy siatkarz reklamuje używki tak jak Zbigniew Bartman (piwo Okocim)staje to w konflikcie z zawodem który wykonuje. Mimo tego, że człowiek jest tylko człowiekiem, to jakoś gryzie mi się to z wizerunkiem sportowca.
Nie zawsze, Aniu, musi się to ze sobą gryźć, jeśli darzysz kogoś sympatią, nie ma znaczenia to, co reklamuje. To tylko reklama, tak jak Daria zauważyła, gwiazdy często robią to dla korzyści finansowych.
Prześlij komentarz