Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pollena 2000. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pollena 2000. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 24 maja 2015

Z Archiwum R - #3 Ojciec! Prać?

          Jest tyle ciekawych reklam w archiwum, że chciałoby się je pokazać wszystkie. Jednak każda z nich jest tak niezwykła i jedyna w swoim rodzaju, że zasługuje na osobne pole do rozważań. Mnie niestety obowiązuje bezlitosny limit trzech postów przypadających na jedną serię, a reklam, które odnalazłem w archiwum jest mnóstwo. Ale to co przygotowałem na dziś to moim zdaniem perełki. Z czego pierwsza może być traktowana jako pomoc naukowa pt. Jak nie robić reklam.


        Dawniej polskie reklamy nie były nadzwyczaj fascynujące i daleko im było do obecnych standardów jakie obowiązują w przemyśle reklamowym. Mówi się, że w reklamie nie ma miejsca na przypadek. Ta produkcja nie jest dziełem przypadku, ale szalonego umysłu, który stwierdził, że Polacy są tak oczytanym narodem, że skojarzą reklamę z mało znanym cytatem z „Potop” lub, co bardziej prawdopodobne, skojarzą reklamę z filmem. Niestety jednak jest to również mało prawdopodobne, bo film „Potop” powstał w roku 1974 czyli osiemnaście lat przed ukazaniem się reklamy. Rzeczywiście, takie cytaty jak: Kończ waść, wstydu oszczędź nadal są bardzo popularne. Co prawda naród nie czyta, ale przynajmniej czasem ogląda filmy w ramach przyswajania lektur. Jednak Ojciec! Prać? Nieśmiertelnym cytatem stało się... właśnie dzięki tej ciekawej reklamie proszku Pollena 2000. Swoją drogą, dziś nie jesteśmy chyba pojąć jak nowocześnie wtedy brzmiała nazwa czegoś jeśli zawierała liczbę 2000. Jednak jest coś w tej reklamie co zdecydowanie przyciągało wzrok, a mianowicie piękna kobieta w nocnej koszuli. Może nie byliśmy jako naród gotowi na więcej nagości w reklamach, ale to tylko świadczy lepiej o nas. Choć reklamy adaptowane z zagranicy już wtedy lubiły epatować nagością. Lub raczej półnagością.
          Pollena jako państwowa spółka powstała w 1956 roku w ramach Zjednoczenia Przemysłu Środków Piorących i Kosmetyków. Od roku 1982 funkcjonowało już ostatecznie pod nazwą Pollena. Po roku 1989 rozpoczął się proces prywatyzacyjny w wyniku, którego przedsiębiorstwa składające się na Pollenę trafiły
w ręce różnych właścicieli. Obecnie na polskim rynku możemy spotkać kilka firm noszących tą nazwę, które produkują bardzo podobne produkty. Żadne jednak z obecnych przedsiębiorstw nie ma w swoim dorobku tak brawurowej reklamy jaką miał proszek Pollena 2000 w roku 1992.
        To jednak nie koniec wyczynów firmy Lever Polska. Firma ta, czy raczej jej spece od reklamy popełnili kolejną reklamówkę, tym razem z udziałem świetnych aktorów: Andrzeja Kopiczyńskiego, Ireny Kwiatkowskiej i Leonarda Pietraszaka. Tu skojarzenia są już zdecydowanie mocniejsze i na pewno bliższe ówczesnemu Polakowi. Po pierwsze dlatego, że aktorzy, których widać w reklamie byli znani z wielkich produkcji filmowych i teatru, po drugie wszyscy grali razem w kultowym serialu „Czterdziestolatek”. Pozwoliło to na zamknięcie reklamy w świecie znanym z tego serialu. Nieocenioną rolę przy tym zabiegu odegrała pani Irena Kwiatkowska, która wcieliła się rolę kultowej „Kobiety pracującej”, która w tym przypadku „żadnego prania się nie boi”.



         Obowiązkowo aktorzy musieli w tym filmie nawiązać do poprzedniego dzieła stworzonego dla tej firmy i pani Kwiatkowska nakazuje panu Kopiczyńskiemu „a prać ojciec, prać!” Warto również zwrócić uwagę na zaskakującą radę pana Pietraszaka, znanego także z roli Gustawa Kramera w jednym z najlepszych polskich filmów czyli „Vabank”, który twierdzi, że żona jest zbędna, jeśli jesteśmy w posiadaniu dobrego proszku. My już wiemy jakiego.
          Jak już wspominałem na początku, każda z reklam, które dawno temu zdjęto z anteny jest bardzo ciekawa, bo ukazuje nam jak zmieniła się telewizja, jak zmienił się rynek, a przede wszystkim jak zmieniliśmy się my jako odbiorcy tych przekazów, Ale i te, które zniknęły z ekranów całkiem niedawno też różnią się od obecnie nadawanych. Na pożegnanie pozostawiam państwa z reklamą, którą jeszcze kilka lat temu widzieliśmy codziennie w telewizji. Bardzo szczególny przypadek.


niedziela, 18 maja 2014

Bajdurzenie o reklamie


Godzinami by wymieniać jakie motywy przewijają się w reklamach. Od podtekstów politycznych, po motywy literackie (Adam i Ewa w reklamie wody Jurajskiej, czy kultowa już Pollena 2000). Reklama inspiracje czerpie skąd tylko może. Wielokrotnie z bajek. Przykładem tego typu zapożyczeń jest spot „Tablicy Pl” (tablica.pl – niegdyś/podczas emisji reklamy, teraz - olx.pl).

Sąsiedzi remontujący komodę. Pat i Mat z czeskiego sieralu animowanego. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że animacja powstała specjalnie na potrzeby reklamy  (a więc żadne prawa autorskie nie zostały naruszone). A jej autorami byli oryginalni twórcy „Sąsiadów”.
Jak sprzedać obraz:



Wielokrotnie bohaterowie bajek, a nawet baśni, pojawiali się reklamach. Wiele pokazów mody, które również są zabiegiem reklamującym daną kolekcję, czy w końcu samego projektanta, opierało się na motywie świata z dziecięcych marzeń.
Bajkową reklamę można zrobić również w nieco inny, a jednako interesujący sposób. Najdoskonalszą tego ilustracją jest ING. Z udziałem Marka Kondrata w roli narratora.
Głowa i turban:



Wilk i ryś:


Od dzieciństwa towarzyszą nam obrazy, w których dobre postaci są ładne, a tzw. „czarne charaktery” przeciwstawnie brzydkie. Oglądamy więc w bloku reklamowym Kubusia Puchatka, a że Kubuś jest dobry, to produkt, który reklamuje jest też dobry. Ba! Najlepszy z możliwych. A tylko i wyłącznie dlatego, że wybrał go Kubuś. Biorąc pod uwagę powyższe, jeżeli postać reklamująca dany produkt jest ładna, utożsamiana powinna być z kimś dobrym, prawdopodobnie także wiarygodnym.
I ten schemat towarzyszy nam również w dorosłym życiu. Jak zatem wszystkowiedzący lektor Banku ING mógłby wprowadzać nas celowo w błąd, opowiadając zwykłe bajki na temat oferty? 


Mnogo jest również z przykładami, gdy już nie bajdurzymy, a przypominamy sobie o lekturach - Hammerite i rycerze rodem z "Krzyżaków" Henryka Sienkiewicza albo Pollena 2000 i  nawiązanie do "Potopu" tego samego autora (słynne "Ociec, prać!").
O krok dalej poszedł Samsung w reklamie Galaxy Gear (http://www.video.banzaj.pl/film/16176/samsung-galaxy-gear---reklama-ze-scenami-z-kultowych-filmow-sci-fi/), miksując klasykę kina science-fiction w jednej reklamówce.
Inteligentny zegarek nowej generacji? Tylko dla fanów sci-fi wychowujących się na takich bajkach (Power Rangers, Jetsonowie, Inspektor Gadżet), filmach (Star Trek, Predator) i serialach (Knight Rider): https://www.youtube.com/watch?v=f2AjPfHTIS4#t=11 (drugi spot Samsunga).
Potencjalny właściciel nowego zegarka od Samsunga powinien zatem poczuć się, jak wcześniej wymienieni bohaterowie (towarzyszący mu również w okresie dzieciństwa). Czyżby nostalgia mogła zmusić nas do kupienia produktu za 1199 złotych? I tak, jak wcześniej - "jak nie ufać Sąsiadom i Kondratowi w turbanie?" - tak teraz: jak tu nie ufać inteligentnemu samochodowi imieniem Kitt z towarzyszącym mu Davidem Hasselhoffem w "Nieustraszonym", czy rodzince Jetsonów z "The Jetsons"?