Relacja
dziennikarza i PR-owca powinna działać na zasadzie symbiozy. Coraz częściej
jednak ci drudzy chcą przejąć rolę mediów – czytamy w adweek.com. Jasmine Bina
z JB Communications w rozmowie z portalem przyznaje, że proponowanie
dziennikarzom tematów nie jest łatwym zadaniem. „To coś nienaturalnego.
Kontaktujesz się z kimś po to, by zrobił coś, czego i tak wiesz, że nie ma
zamiaru”. Współpracy nie ułatwia także nastawienie przedstawicieli mediów.
Autor artykułu przytacza także wypowiedź jednego z dziennikarzy. Ten przyznaje,
że jego skrzynka odbiorcza „codziennie jest zalewa bardzo dużą liczbą
informacji prasowych, które i tak nie są przydatne”. PR-owcy widzą to nastawienie
i zamiast współpracować, często próbują przejąć rolę mediów. Sami przygotowują
raporty – czym podkreślają, że stawiają na obiektywne informacje. Ich biura
prasowe zaczynają także pełnić funkcję małych redakcji. Jednak te działania
mają mało wspólnego z publicystyką – zaznacza autor.
Agresja
bierze się z niezrozumienia ról lub braku umiejętności zawodowych. Dobry
dziennikarz wie, że jego zadaniem jest zapoznanie się z różnymi informacjami,
które mogą być interesujące dla odbiorców. Profesjonalny PR-owiec rozumie, że
jego zadanie to dostarczanie informacji, a nie zasypywanie dziennikarskich skrzynek
spamem reklamowym.
Branża PR przyciąga również coraz więcej dziennikarzy, na co wpływ mają
przede wszystkim zarobki. W ostatniej dekadzie różnica w wynagrodzeniach
specjalistów PR i dziennikarzy w USA zwiększyła się do blisko 20 tys. dolarów
rocznie na korzyść tych pierwszych. Ich płace wzrosły w latach 2004-2013 z
43.380 dolarów do 54.940 dolarów rocznie, podczas gdy dziennikarzy - z 31.320
dolarów do 35.600 dolarów.
Dziennikarze lifestyle’owi w co piątym materiale umieszczają informacje zdobyte od PR-owców – wynika z badania agencji Edelman Polska. Są niechętni wobec rozmów telefonicznych, preferując inne formy kontaktu z przedstawicielami branży PR.

Wśród grzechów
przedstawicieli branży public relations wymieniane są: natarczywość,
nieznajomość osób, z którymi się kontaktują, ale także wysyłanie wiadomości z
widoczną listą e-mailingową.

Dziennikarze tacą często cierpliwość. PR-owców dzielą na dwie grupy: kompetentni ludzie, którzy oferują ciekawe materiały i nie zabierają niepotrzebnie czasu oraz druga grupa, która nie ma pojęcia o mediach i zarzuca dziennikarskie skrzynki e-mailowe bezsensownymi materiałami.
Niektórzy PR-owcy sądzą, że dziennikarz połknie haczyk, kiedy przedstawią mu temat w sposób sensacyjny. To główna wada tej branży. Sprzedają temat już opisany przez konkurencję.
Jednak specjaliści PR wcale nie mają o dziennikarzach lepszego zdania. I choć nie zaprzeczają, że wysyłanie materiałów przez agencje do niewłaściwego adresata świadczy o ignorancji nadawcy przypominają, że grzeszą nią także dziennikarze. Niewielu z nich przygotowuje się do tematu, czytając artykuły o danej firmie, śledząc informacje o rynku. Efektem jest marnowanie czasu rozmówcy i zadawanie oczywistych pytań, na które odpowiedzi są powszechnie znane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ten wpis usycha z tęsknoty za Twoim komentarzem.