piątek, 2 maja 2014

Śmierć się opłaca (część 3)


Kiedy żywi napotykają nieżywych

Reklamy dietetycznej Coca Coli były pierwszymi, gdzie cyfrowo wkomponowano twarze zmarłych aktorów. W 1991 roku Paula Abdul tańczyła z i dla zmarłych artystów, takich jak: Gene Kelly, Groucho Marx i Cary Grant.







W 1992 roku nieżywi Humphrey Bogart, James Cagney i Louis Armstrong wtórowali rozśpiewanemu a przede wszystkim żywemu Eltonowi Johnowi.




Piękna i zdolna aktorka – Charlize Theron spieszy się na pokaz mody a po drodze spotyka Marilyn, Grace Kelly oraz Marlenę Dietrich. Wydaję się to dość nieprawdopodobne, zważając na to, że te trzy artystki od dawna nie żyją, ale to nie stanowiło problemu dla firmy Dior, która postanowiła ożywić legendy kina dla spotu  Dior J’adore. 




Zmarli artyści nie tylko pojawiają się w reklamach. Można wykorzystać również ich głosy i piosenki. Taki zabieg zastosowała Natalia Kukulska, które nagrała piosenkę „Tyle słońca w całym mieście” wraz z …nieżyjącą matką.
Anna Jantar oraz Natalia Kukulska 



Dr Dre oraz Snoop Dog postanowili ożywić Tupaca Shakura i zarapować z nim na Festiwalu Coachella 15 kwietnia 2012 roku. Hologramowy wizerunek tragicznie zmarłego rapera stworzyła firma Digital Domain. - Stworzenie całkowicie syntetycznej postaci człowieka to wyzwanie. To nie jest wyświetlanie archiwalnych zdjęć. To jest iluzja. Ale to pierwszy krok, bo Dre ma niesamowitą wizję w głowie i chce skorzystać z tej techniki - skomentował Ed Ulbrich z Digital Domain. Technologia użyta w tym celu nazywa się Pepper’s Ghost i pochodzi z 1862 roku od nazwiska wykładowcy i chemika dawnej Politechniki Królewskiej w Londynie – Johnna Peppera. Ta metoda polega na ustawieniu dwóch tafli szkła tak by tworzyły kąt ostry i oświetleniu obiektu. Dzięki temu widzimy scenerię za postacią a także sam obiekt przemieszczający się po scenie. Postać Shakura została wyświetlona z projektora na ekran odbijający, a jego zadaniem było przerzucenie obrazu na planszę na scenie. Ponieważ  hologram nie rzuca cienia, konieczne jest przyciemnione tło sceny oraz naświetlenie plansz, co zapobiega powstawaniu refleksów.



                         




Klub 27
 
- Pijecie teraz z numerem trzecim – mówił Jim Morrison swoim znajomym. I miał rację. Wkrótce dołączył do tragicznie zmarłych Janis Joplin oraz Jimiego Hendrixa. Po ponad dwudziestu latach dołączył do nich Kurt Cobain, a niedawno Amy Winehouse. Do klubu przypisano też inne gwiazdy, które zmarły w wieku 27 lat, nadając temu pojęciu znaczenie wręcz metafizyczne. Siła oddziaływania klubu jest jeszcze silniejsza niż każdej gwiazdy z osobna. Chociaż naukowcy jednogłośnie podkreślają, że artyści umierają w każdym wieku, nie tylko w wieku 27 lat, to ten przypadek wydaje się być niesamowicie fascynujący. Wprawdzie wśród odbiorców znajdują się i tacy, którzy twierdzą, że młodzi artyści sami doprowadzili do tragicznego końca, oddając się pijaństwu i narkotykom, to większość ludzi ma współczucie do muzyków, którzy odeszli z tego świata w tak młodym wieku. Najważniejsze, że zdążyli pozostawić po sobie swoje talenty. Płyty dalej się sprzedają, legenda nie przemija, a pokonani zostali niepokonanymi.



http://www.fanpop.com/clubs/fallen-idols/images/24037272/title/27-club-fanart



 Żyć albo nie żyć?
 
Śmierć pozostawia sporo niedopowiedzeń i tajemnic. Z biegiem czasu dowiadujemy się nowych „prawd” na temat tragicznie zmarłych. W ten sposób świat ma szansę dowiedzieć się o ukrywanych romansach, kolejnym dowodzie w sprawie śmierci Marilyn, Elvisa Presleya…Ludzie żerują na tym, co już nigdy nie zostanie wyjaśnione przez samych zainteresowanych. Nieujawniane zapiski, wspomnienia najbliższych, kolejna książka, kolejny film, kolejny zysk…Odbiorcy są zainteresowani, bo przecież to jedyny sposób, by dowiedzieć się, jaki ich idol był „naprawdę”…To oczywiście nie oznacza, że artyści zyskują prawdziwą sławę dopiero po śmierci, albo że tragiczny koniec jest jedynym sposobem, by zachować po sobie pamięć. Faktem jednak jest, że artysta zarabia również po śmierci. No dobrze, ewentualnie jego legenda…

Brak komentarzy: