sobota, 24 maja 2014

Kampanie reklamowe dzięki którym marki odniosły sukces, a których prawdopodobnie nie znacie (cz. 1)

Renault Clio

Lata 90te. Wielka Brytania. Na tamtejszy rynek ma zastać wprowadzony nowy samochód. Francuski. Tak, to nie brzmi dobrze. Musimy pamiętać, że oba narody nie pałają do siebie sympatią. Misssion Impossible?  Wcale nie. Więc jak najlepiej pokazać taki produkt? Pewne typy przekazu reklamowego silnie osadzone są w ramach, które mówią co wolno, a czego nie przy prezentacji wyrobu.  We wspomnianych czasach gdy chciano pokazać auto należało eksponować jego zalety, a na angielskim rynku nie można było ani słowem wspomnieć o znienawidzonej tożsamości produktu. Do czasu. Zmieniło się to wraz z (wtedy ryzykownym) pomysłem agencji, która miała wprowadzić na rynek nowe Renault Clio. Reklamie przepowiadano sromotną klęskę.
 Nie mówiono w niej nic  o nowym samochodzie poza trywialnym stwierdzeniem, że mimo niewielkich rozmiarów zapewnia wygodę, jaką dają duże auta, a jako hasło reklamowe wykorzystano w niej nowy slogan marki ogłaszający, że Renault ma „pewien talent”.1



Było jednak wręcz odwrotnie niż konkurencja przypuszczała. Model ten odniósł największy sukces w historii spośród wszystkich dotychczas wprowadzanych na brytyjski rynek samochodów. Jego plany sprzedaży przekroczyły 32%, a samochód pomimo swej wygórowanej ceny zdobył 7% udział w rynku nowych samochodów. Skąd więc ten sukces? Pomyślmy więc o Francji. Pierwsze nasze skojarzenia to elegancja, wyczucie smaku. To również kochankowie. Zastosowanie przez twórców takiej narracji w spocie, skłoniło odbiorcę do podświadomego łączenia samochodu z pewnością w odniesieniu sukcesu miłosnego. A któż z nas nie chce być spełniony w tym aspekcie życia? Auto jest towarzyszem miłosnych podojów zarówno Nicole jak i jej ojca. Wniosek? Clio podoba się zarówno osobom starszym jak i młodszym. Czy jest szybkie? No ba! Bez przeszkód pokonujemy trasę z domu do miejsca spotkań z kochankiem.  Nie powinno więc być dla nikogo zaskoczeniem, że reklamę Tatuś i Nicole (jak zaczęto ją nazywać) emitowano jeszcze (uwaga!) przez 6 lat!

Castrol GTX

Twój olej nie jest wcale najlepszy na rynku? Konkurencja już dawno wynalazła coś o znacznie lepszych parametrach jakości? Żaden problem. Sukces odniesiesz nie ze względu na właściwości produktu lecz dzięki odpowiedniej reklamie. No bo dlaczego wybieramy ten, a nie inny olej? Bo jest leszy? Czy aby na pewno? Zróbmy więc teraz rachunek sumienia. Przy wyborze oleju silnikowego (o ile go w ogóle kupujemy) studiujemy metki czy może jednak kierujemy się jakimiś ogólnym odczuciem o jakości produktu.  No właśnie.  Te tajemnicze przeświadczenie o odpowiednich właściwościach to nic innego jak zasługa reklamy. I nie ważne czy tej w telewizji czy tej szeptanej- „bo ktoś nam polecił…”. I tak właśnie było w przypadku oleju GTX. Nabywcy zapytani o wybór sami nie potrafili jednoznacznie uargumentować swojego wyboru poza stwierdzeniem „Bo jest dobry”.



Czy aby na pewno taki dobry? Mobil 1 na początku lat 80tych wprowadził olej w pełni syntetyczny, który od względem technicznym znacznie przewyższał markę GTX. Ale nie był tak reklamowany jak „ciekła inżynieria”. Muzyka, kropla, klucz francuski. Niezawodna ochrona ale pokazana inaczej niż w typowy sposób. Tu nie ma tłoków silnika i prezentowania nam jak są chronione. 
Właśnie taki musi być olej silnikowy- powinien być czymś, czego nie możesz zrozumieć ani rozebrać na części, lecz co działa niestrudzenie i niezauważalnie w tle dbając, o silnik Twojego samochodu.2


Koniecznie przeczytaj część 2.



1. Robert Heath, Reklama. Co tak naprawdę wpływa na jej skuteczność
2. Ibid.

Brak komentarzy: