wtorek, 3 kwietnia 2012

Sensacyjna sensacja przez telefon

Witamy w świecie, gdzie „tylko dzisiaj” trwa cały rok, a „tylko teraz” przez cały czas.  Czy już wiecie, o czym mowa? Tak, mowa o telezakupach.

Oto schemat niemal każdego spotu telezakupów:
1 przedstawienie problemu, pokazanie, jakie życie jest złe i trudne
2 przedstawienie produktu
3 pokazanie, że z produktem jest łatwo i wspaniale
4  wypowiedzi „ekspertów”
5 wypowiedzi zadowolonych klientów
6 porównanie z innym produktem
7 cena, dane kontaktowe
8 zacznij czytać od pkt 1

Wydaje się, że takie spoty nie mają końca, że są zapętlone. Aby potencjalny klient nie zapomniał, ile kosztuje dany produkt i jak tani jest w dzisiejszym dniu, stale jest to przypominane, bądź zamieszczone z boku ekranu. Wypowiedzi uśmiechniętych, zadowolonych klientów i obrazy z ich przeszłości (gdy jeszcze nie stosowali produktu) mają dopełnić dzieła zniszczenia i w efekcie nakłonić telewidza do zakupu. A w dodatku telewidz jest ciągle kuszony „dodatkami”, które w rzeczywistości najczęściej i tak wchodzą w skład zestawu.

Zastanawiające jest jeszcze jedno: skoro produkty z telesprzedaży są tak rewelacyjne, to dlaczego nie sprzedaje się ich w sklepach? Dlaczego firmy produkujące te produkty są firmami tzw. „no name”?

Najbardziej denerwujące w telezakupach jest to, że wszystko jest „wspaniałe” i „rewelacyjne”. Sensacyjne patelnie, które same gotują, innowacyjne noże, które same kroją, kremy, które na zmarszczki działają lepiej niż chirurgia plastyczna. Wszystko odziane w pełne zachwytu słowa i okrzyki zdumienia. Tak, jakby to od produktu zależało nasze życie. Do tego dochodzi rozentuzjazmowany głos lektora, rozanielone twarze użytkowników i porównanie „przed używaniem i po”. Nim, tylko łapać za telefon i zamawiać, bo przecież w tej godzinie jest wspaniała promocja. Ale w następnej godzinie będzie również. Jak i tego samego dnia i przy następnej emisji spotu.

Brak komentarzy: